Prof. Bogdan de Barbaro: Każdy ma własne motto
Jeżeli mottem mojej autobiografii jest „ależ ten świat jest okropny i mnie krzywdzi”, to należy ją przeredagować.
Jeżeli mottem mojej autobiografii jest „ależ ten świat jest okropny i mnie krzywdzi”, to należy ją przeredagować.
Rozwala mnie, że mądrość jest ponadczasowa – i po tysiącach lat zachowuje aktualność.
Nie wyjechałbym do Himalajów, gdyby nie warszawski folk i ogniska nad Wisłą.
Postawiono mi siedem zarzutów. W tym oskarżono mnie o dostarczanie amunicji do Sudanu Południowego.
Pomiędzy skrajnościami jest przestrzeń, w której można porozmawiać o własnych lękach, niepewnościach i tym, co nas dzieli.
Nowy Jork w latach 80. był pokręconym miejscem. Było mnóstwo gangów, morderstw, przemocy. Na Manhattanie mogłeś mieć duże problemy, jeśli nie miałeś pleców.
Komuś, kto jest ofiarą przemocy i był katowany przez rodziców, mam powiedzieć: "Czcij ojca swego"? Nie, nie powiem. Możemy rozmawiać o wybaczeniu.
Amputacja ręki, czy nogi pozostawia zawsze po sobie traumę. Po takim wydarzeniu jesteś kimś innym.
Za pomysł w firmie możesz dostać najwyżej złotówkę, a za realizację, miliony. Sam pomysł jest niewiele wart – tak samo potencjał, który pozostaje uśpiony.
Mogę opisać, w jaki sposób zakopać trupa, żeby nie znalazł go helikopter z termowizją, ale po co? Dzisiaj wolę dawać przykład, że można żyć inaczej.